[sg_popup id=2]
Napis przy wjeździe do parku

video

Extremalna zabawa w Energylandii.

6 Gru , 2016  

W piękny piątkowy dzień postanowiliśmy Niemulić i o 5 rano ruszyliśmy na trip do największego parku rozrywki w Polsce – Energylandii. Jest tam co robić dla osób w każdym wieku, ale nas najbardziej interesowała strefa extream. Po 5 godzinach podróży, wypiciu kilku kaw, przesłuchaniu hitów z lat młodzieńczych np. Mr. Presydent – Coco Jumbo, dojechaliśmy do celu. W miejscowości o dziwnej nazwie Zator na powierzchni 26ha powstała inwestycja za 75 mln zł. Nie da się? Da się! Co więcej wykupione jest już kolejne 26ha pod nowe atrakcje. Ale nie o tym będziemy pisać.Pierwsze wrażenie? Zachód, a może nawet Ameryka, pięknie przystrzyżona trawka, wielki napis Energylandia. Prawie jak Hollywood na zboczu góry Lee w Griffith Park. Wielki parking, piękna brama wejściowa a w tle ogrom kolejek górskich. Na sam widok już wszyscy się rozbudzili i czym prędzej ruszyliśmy testować atrakcję ze strefy extreme. Zaczęliśmy od rozgrzeweczki, żeby nie doznać kontuzji na samym starcie. Na pierwszy ogień poszedł rollercoaster o nazwie Dragon, który należy do strefy familijnej i powiem szczerze, że już tu było czuć dreszczyk emocji. Następnie udaliśmy się na wahadło o nazwie Aztec Swing. Jest to jedna z bardziej ekstremalnych atrakcji w parku. Ogromne wahadło, kołyszące się w dwie strony oraz wokół własnej osi z olbrzymią prędkością dostarcza wrażeń i emocji każdemu, kto tylko odważy się wsiąść. Jeden z nas kiepsko to przeżył, ale szybko się pozbierał i Niezamulił, choć kolor jego twarzy zlał się z zielonym kolorem koszulki, w której był.Przejazd rollercoasterem Mayan Następnie najbardziej ekstremalny Roller-Coaster „Mayan”. W światowych rankingach, w skali od 1 do 10, Dragon otrzymałby ocenę 6, natomiast Mayan z całą pewnością zasługuje na 10!Prędkość 80 km/h, dodatkowo aż 5 płaszczyzn toru jazdy sprawia, że przeciążenia dochodzić będą do 5G!!! Odczucia podobne jak w czasie ekstremalnych zwrotów myśliwcem F16. Wysokość konstrukcji sięgająca 33 metry, odpowiednik dachu dziesięciopiętrowego wieżowca, wielu wprawi o zawrót głowy! Bliźniacze roller coastery tego typu można spotkać w niemieckim Heide Parku. Mocno roztrzęsieni musieliśmy chwilę odpocząć, żeby błędnik w naszych głowach się uspokoił.Zdjęcie z ziemi wieży Tsunami o wysokości 40mPo kilkunastu minutach szybko i bez większych emocji odwiedziliśmy Tsunami Dropper i Space Gun, które już po tym co przeżyliśmy nie zrobiły na nas większego wrażenia.  Wisienką na torcie miało być Space Booster – Armagedon.Zdjęcie ramienia Space Boostera z kapsułą 4 osobową Wysoki jak drapacz chmur, miejsce, w którym rozegra się ostateczna konfrontacja między strachem a odwagą. Podstawa tego urządzenia to ogromne ramię o średnicy 40 metrów poruszające się z niesamowitą prędkością dochodzącą do 100 km na godz. i generujące przeciążenie prawie 4G. Wyposażone jest w dwie czteroosobowe kapsuły, które obracają się wokół swojej osi, napędzane siłą bezwładności. Jednego możecie być pewni… przejażdżki na Armagedonie nie zapomnimy do końca życia! Fakt, przejechaliśmy się na nim 2 razy z rzędu przed samym zamknięciem parku. Co okazało się dużym błędem. Wsiadając do auta w drogę powrotną czuliśmy się jak po 3 dniach dobrej imprezy. Podsumowując – było przezaje…..ście. Wszystkim polecamy: małym i dużym, odważnym i tym mniej, każdy znajdzie coś dla siebie. My na pewno jeszcze tam wpadniemy, powodów jest kilka a jeden najważniejszy to rolercoaster Formuła 1, gdzie przyspieszenie początkowe będzie dwukrotnie większe niż w bolidzie Formuły 1 – ponad 100 km/h w ciągu 1,2 sekundy! Tak 100km/h w 1,2 sekundy.  Tam na pewno nie da się Mulić;-)


 

 

, , , , , , , , , , , , , , ,