W piękny piątkowy dzień postanowiliśmy Niemulić i o 5 rano ruszyliśmy na trip do największego parku rozrywki w Polsce – Energylandii. Jest tam co robić dla osób w każdym wieku, ale nas najbardziej interesowała strefa extream. Po 5 godzinach podróży, wypiciu kilku kaw, przesłuchaniu hitów z lat młodzieńczych np. Mr. Presydent – Coco Jumbo, dojechaliśmy do celu. W miejscowości o dziwnej nazwie Zator na powierzchni 26ha powstała inwestycja za 75 mln zł. Nie da się? Da się! Co więcej wykupione jest już kolejne 26ha pod nowe atrakcje. Ale nie o tym będziemy pisać.Pierwsze wrażenie? Zachód, a może nawet Ameryka, pięknie przystrzyżona trawka, wielki napis Energylandia. Prawie jak Hollywood na zboczu góry Lee w Griffith Park. Wielki parking, piękna brama wejściowa a w tle ogrom kolejek górskich. Na sam widok już wszyscy się rozbudzili i czym prędzej ruszyliśmy testować atrakcję ze strefy extreme. Zaczęliśmy od rozgrzeweczki, żeby nie doznać kontuzji na samym starcie. Na pierwszy ogień poszedł rollercoaster o nazwie Dragon, który należy do strefy familijnej i powiem szczerze, że już tu było czuć dreszczyk emocji. Następnie udaliśmy się na wahadło o nazwie Aztec Swing. Jest to jedna z bardziej ekstremalnych atrakcji w parku. Ogromne wahadło, kołyszące się w dwie strony oraz wokół własnej osi z olbrzymią prędkością dostarcza wrażeń i emocji każdemu, kto tylko odważy się wsiąść. Jeden z nas kiepsko to przeżył, ale szybko się pozbierał i Niezamulił, choć kolor jego twarzy zlał się z zielonym kolorem koszulki, w której był. Następnie najbardziej ekstremalny Roller-Coaster „Mayan”. W światowych rankingach, w skali od 1 do 10, Dragon otrzymałby ocenę 6, natomiast Mayan z całą pewnością zasługuje na 10!Prędkość 80 km/h, dodatkowo aż 5 płaszczyzn toru jazdy sprawia, że przeciążenia dochodzić będą do 5G!!! Odczucia podobne jak w czasie ekstremalnych zwrotów myśliwcem F16. Wysokość konstrukcji sięgająca 33 metry, odpowiednik dachu dziesięciopiętrowego wieżowca, wielu wprawi o zawrót głowy! Bliźniacze roller coastery tego typu można spotkać w niemieckim Heide Parku. Mocno roztrzęsieni musieliśmy chwilę odpocząć, żeby błędnik w naszych głowach się uspokoił.
Po kilkunastu minutach szybko i bez większych emocji odwiedziliśmy Tsunami Dropper i Space Gun, które już po tym co przeżyliśmy nie zrobiły na nas większego wrażenia. Wisienką na torcie miało być Space Booster – Armagedon.
Wysoki jak drapacz chmur, miejsce, w którym rozegra się ostateczna konfrontacja między strachem a odwagą. Podstawa tego urządzenia to ogromne ramię o średnicy 40 metrów poruszające się z niesamowitą prędkością dochodzącą do 100 km na godz. i generujące przeciążenie prawie 4G. Wyposażone jest w dwie czteroosobowe kapsuły, które obracają się wokół swojej osi, napędzane siłą bezwładności. Jednego możecie być pewni… przejażdżki na Armagedonie nie zapomnimy do końca życia! Fakt, przejechaliśmy się na nim 2 razy z rzędu przed samym zamknięciem parku. Co okazało się dużym błędem. Wsiadając do auta w drogę powrotną czuliśmy się jak po 3 dniach dobrej imprezy. Podsumowując – było przezaje…..ście. Wszystkim polecamy: małym i dużym, odważnym i tym mniej, każdy znajdzie coś dla siebie. My na pewno jeszcze tam wpadniemy, powodów jest kilka a jeden najważniejszy to rolercoaster Formuła 1, gdzie przyspieszenie początkowe będzie dwukrotnie większe niż w bolidzie Formuły 1 – ponad 100 km/h w ciągu 1,2 sekundy! Tak 100km/h w 1,2 sekundy. Tam na pewno nie da się Mulić;-)
adrenalina, Energylandia, extreme, featured, fun, Fun Park, krakow, Niemul, Park Rozrywki, polishboy, polska, rollercoaster, team, yolo, youtuber, Zator
Sporty ekstremalne to nasza pasja! Jeśli nigdy nie skakałeś na spadochronie bez spadochronu nie martw się, my zrobimy to za Ciebie! Usiądź wygodnie i wysuń delikatnie kapcie. Jeśli po obejrzeniu odcinka uznasz jednak, że wchodzenie do kuchni po ciemku nie jest szczytem sportów ekstremalnych i zapragniesz zrobić coś naprawdę szalonego – uznamy to za sukces!