TFC, czyli Team Fighting Championship to federacja, która bardzo chce z kiboli zrobić sportowców i przenieść ustawki pomiędzy klubami piłkarskimi z lasu na ring. Swój debiut miała w 2013 roku w Rydze. Wszystkie organizowane przez TFC walki toczone są na zasadach MMA, z tym że nie jeden na jednego, tylko pięciu na pięciu.

Cały team może liczyć max. 15 osób. Do ringu wchodzi pięciu zawodników, a ich łączna waga nie może przekraczać 500 kg. W czasie jednej walki w ringu znajduje się 15 osób: pięciu zawodników z jednej drużyny, pięciu z drugiej i pięciu sędziów, którzy mają za zadanie pilnować każdej pary fighterów. Walczy się do wyeliminowania całej drużyny, czyli pojedynek kończy się dopiero po pięciu knockoutach, lub poddaniach.

Na pierwszą edycję organizatorzy zaprosili pięć ekip kibiców piłkarskich takich drużyn jak CSKA Moskwa, Sparta Praga czy nasz polski Lech Poznań, który zresztą całą pierwszą edycję wygrał.

Druga edycja była już w pełni profesjonalna. Każda ekipa miała jednolite stroje, oczywiście każdy team w swoim kolorze, a wśród ekip oprócz samych kibiców znaleźli się też zawodnicy ze Stanów Zjednoczonych – zawodowi fighterzy MMA. Oprócz chłopaków z Poznania o przybycie zostali poproszeni też fani Ruchu Chorzów wspomagani jednym kibicem Widzewa. Tutaj ciekawostka, to właśnie oni od początku byli faworytami tego wydarzenia. Chłopaki z Chorzowa ustanowili rekord w długości walki, pokonując w półfinale przeciwników w niecałe 30 sekund. Finał także wygrali, a więc dwie ekipy z Polski w dwóch edycjach zniszczyli wszystkich.

Pomimo tego, że team fighty są znane od dawna (czy to w mieście, gdzie osiedle rywalizowało z innym osiedlem, czy na wsi – miejscowość na miejscowość),  to nawet tak ucywilizowane ustawki według mnie sportem nie są. I fajnie, że Polacy wygrywają, ale UltraNiemula nikt nie dostanie.

CSK Moskwa, ekstremalny, extreme sport, featured, fight, kibole, Lech Poznań, legalne ustawki, mma, Niemul, Ruch Chorzów, Ryga, sport, team fight, Team Fighting Championship, TFC, ustawka